piątek, 18 października 2013

Rozpiera mnie energia...

Niby jesień za oknem, czas raczej refleksyjno-melancholijno-dołujący a mnie wena ostatnio dopadła. Jakoś tak mi się chce. Fajne uczucie.
Korzystam z niego by ogarnąć jak najwięcej, i planuję, planuję, planuję. Ile z tych planów wejdzie w czyn to się okaże ale dobrze jest jak w głowie buzuje pozytywnie, jak pomysły pojawiają się niczym przysłowiowe grzybki po deszczu. Sporo z nich dotyczy  szumnie mówiąc "ogrodnictwa". W tym roku byłam, popełniłam mini wrzywniczek. Ot, może ze dwa metry kwadratowe. Wiele tam nie rosło, za to jak ucieszyło :). Razem z moją młodszą latoroślą posiałyśmy rzodkiewkę, bazylię, koperek, fasolkę szparagową, cukinię i ku ozdobie groszek pachnący. Uwielbiam te niepozorne kwiatuszki. Cukinia wprawdzie wzeszła tylko jedna ale reszta obrodziła przepięknie.
Teraz więc przygotowuję już większe poletko na rok przyszły. Można powiedzieć, że złapałam bakcyla. A pomysłów co to w nim się znajdzie co niemiara. Marzą mi się malutkie pomidorki (mamcia będzie też rozsadzać takie granatowe! ), patison, bakłażan, szpinaczek, buraczki, ziółka wszelakie, jarmuż a tak naj naj najbardziej skorzonera, której nijak dostać na żadnym placu ani w sklepie nie mogę. Do tego owoce, krzewy, drzewka... uff
Oby zapału wystarczyło na plewienie haha

Na razie moje tegoroczne plony i oczywiście pachnący groszek :)
miłego weekendu :) Domi





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz