wtorek, 7 maja 2013

Jadło

      W zasadzie na prawie każdym "babskim" blogu temat jedzenia jest dość często obecny. Nie wspominając już o blogach kulinarnych. Żeby nie wypaść z towarzystwa też poświęcę mu trochę miejsca i czasu. Zwłaszcza że tak naprawdę jest on dla mnie ważny :)
      Czytając/suuchając wypowiedzi na temat odżywiania znajomych zarówno w realu jak i online widzę że świadomość tego co jemy jest coraz większa. Zwłaszcza u kobiet. Naszym towarzyszom życia idzie to często nieco oporniej. Sama myśleć o tym co jem zaczęłam dość niedawno kiedy to zdarzyło mi się być na diecie. Wierzcie mi sama się sobie dziwię! 4 dni "Przed" zarzekałam się że niczym takim nie będę się katować. No i okazałam się gołosłowna (fajne słówko - lubię je). Popełniłam Dukana. Teraz. z perspektywy wiem że to pierońsko niezdrowa dieta ale zawdzięczam jej kilka pozytywów
- schudłam 15 kilo - tego w zasadzie nie trzeba komentować ale jednak wspomnę że dyszka z tego wróciła (czemu zapewne sama jestem winna bo nie przeprowadziłam diety do szczęśliwego końca)
- nauczyłam się Mniej Żreć czy też Żreć Połowę - no bądźmy szczerzy - nie wciśniesz w siebie kopiatego talerza twarogu :O
- nauczyłam się czytać etykiety i w ogóle myśleć o tym co w siebie wrzucam  - do tej pory było tylko kryterium smakowo-zachciankowe
- pokochałam warzywka!!!!!!
Chyba własnie to ostatnie cieszy mnie najbardziej. Nigdy fanem zieleninki nie byłam. Szczególnie w wersji surowej... Do obiadu mogło coś tam być ale wcale nie musiało a jeśli już to ogórek konserwowy wystarczył. Nie da się jednak Dukać z tak ograniczonym menu warzywnym jak moje. Kiedy na talerzu obok mięsiwka zabraknie ziemniarów (ewentualnie makarony, klusek, kasz,itp), jakoś trzeba ten talerz wypełnić. Dodatkowo warzywka zapewniają różnorodność w tej często monotonnej dicie (często w odniesieniu do tego jak dukają ludzie - bo wcale monotonna być nie musi i zdecydowanie nie powinna). Zaczęłam eksperymentować, szukać nowych smaków, przepisów. No generalnie przerzuciłam się na roślinki. I tak mi zostało. Az trudno uwierzyć ale coraz częściej ślinka cieknie mi nie na widok kebaba czy pizzy ale na widok papryczki, cukinii, szpinaczku .....
Wygląda więc na to że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :D
zmiatam - czas zacząć nowy, wspaniały dzień!

pst. udało mi się pogubić po drodze sześć z tych dziesięciu kilosków które wróciły. Ale tym razem bez spięcia, pomalutku (w ciągu roku) tak mimo chodem :)
doomininion


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz