wtorek, 5 marca 2013

Spacerologia... i zapiski luzem

Spacerologia: znacie ten kawałek Mariusza Lubomskiego?...
..."Mam ręce w kieszeniach, a kieszenie jak ocean,
Powoli chodzę i rozglądam się,
Kieszenie jak ocean, a ręce mam w kieszeniach,
Dlatego wiem gdzie żyję, dobrze wiem...."
Dzisiaj jest tak cudowne słońce, że nie mogłam się oprzeć żeby części drogi do pracy nie odbyć pieszo. Dla wyjaśnienia, mieszkam pod Krakowem. Do pracy dojeżdżam autobusem i tramwajem.. i tramwajem.. Więc sobie z tego pierwszego wysiadłam trochę za wcześnie a do tego drugiego wsiadłam dość późno :). To był wspaniały spacer. Szłam sobie (moimi ukochanymi plantami między innymi), szłam, nie za wolno , nie za szybko, dokładnie tak jak sobie mnie te moje nogi niosły. Nazwijmy to raźnym krokiem. Słuchałam sobie muzyczki dzięki dobrodziejstwu technologii, obserwowałam ludzi i otaczający mnie świat... Od czasu do czasu przystawałam żeby przyjrzeć się czemuś co zwróciło moją uwagę, żeby wystawić twarz do słońca i poczuć jego "dotyk". Banan na mojej twarzy dojrzewał coraz bardziej... Czasu i dystansu ubywało a że było mi mało to zboczyłam do parku przy ulicy Lubicz. Czasem tak robię właśnie kiedy spacerek pod drzewami plant nie zaspokaja mojego głodu.. Wchodzę zaledwie w maleńki skrawek parku, dosłownie kilka kroków w bok by za kilka następnych kroków wynurzyć się z powrotem na ulicy :) taka spacerowa dygresyjka haha.
Dodatkowym smaczkiem jest to że choć ulica zatłoczona, park puściutki więc można sobie podskoczyć, zakręcić się czy w jakikolwiek inny sposób wyartykułować radość :) /przepraszam za nagminne powtórzenia uśmieszków ale dzisiaj nie mogę się powstrzymać/.
 Nie trzymam rąk w kieszeniach /mogłabym nie zdążyć wyjąć gdybym się potknęła a to zdarza mi się dość często/, jak już wspomniałam nie chodzę powoli ale kiedy tak idę i po prostu sobie jestem ja też czuję że "wiem gdzie żyję".
Wyszło prawie filozoficznie a miało być o zwykłej chwili w której czułam się dobrze i którą się chciałam z wami podzielić. Bo radością trzeba się dzielić z wszystkimi naokoło, żeby was pozarażać:) Uśmiechem też. Kiedy tak sobie szłam z tym bananem na twarzy jeden starszy pan odpowiedział mi uśmiechem i widziałam że sprawiło mu to radość.

Zapisane
A teraz jeszcze zapiski luzem. Będą się pewnie pojawiać od czasu do czasu - kiedy chcę wam coś powiedzieć a nie mam jak /kompek mocno okupowany jest zazwyczaj/ robię luźne notki na kartkach papieru...
ta jest pierwsza - z niedzieli ... jakiś czas po spłodzeniu poprzedniego posta:
Jeszcze tydzień temu miałam wizję tego bloga wypełniającego się postami. Dziesiątkami postów! Czułam że tyle chciałabym wam opowiedzieć, tyloma myślami i wrażeniami się podzielić. A tu ledwie jeden czy dwa na tydzień udaje mi się spłodzić. A i to jakieś takie niespójne, nieoddające zupełnie tego co mi w głowie siedzi /ok. "zupełnie" to jednak przesada - niewystarczająco - to na pewno/. Przyczyna prozaiczna i całkiem do przewidzenia. Istoty moje 3 /dzieci pci niewieściej sztuk 2 i men jeden/. Ledwie zasiądę nad klawiaturą ze szczerym zapałem, podnosi się gwar głosów niecierpliwych: jedno głodne, drugie nie czuje się dobrze, trzecie koniecznie teraz musi o coś zapytać, coś opowiedzieć.... Dołączając do tego wieczny harmider - znak firmowy mojego domostwa - niniejszego niby posta postanowiłam naskrobać w miejscu bardziej ustronnym ;) /tak, tak właśnie tam/. Z rana przed pracą powinnam zdążyć to przepisać.
 /.. nie zdążyłam/

pozdrawiam was wszystkich słonecznie
doominion





6 komentarzy:

  1. Dzień faktycznie był świetny miał moc!!! Już cie zapisałam do "ulubionych" więc pisz bo uwielbiam cie czytać ! :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak samo na spacerach! Ale na szczęście mogę się maskować zabawą z psem. ;) Ty w sumie z dziećmi. :) Lubię ludzi, którzy umieją szukać pozytywnego wokół siebie i lubię mijać tych z bananem na twarzy! Skacz radośnie, ile wlezie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Btw, coś widzę, że musisz sobie ustawić zegarek na blogasie, bo złe godziny się wyświetlają. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakbym zaczęla skakać idąc z dziećmi to pouciekałyby na drugą stronę ulicy, juz od starczej słyszałam że "robie wiochę" hihi /powiedziała to trochę z przymrużeniem oka/

    Jak się ustawia ten zegarek - kombinuję, gmyram i nic :blink:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sobie obsługuję blog po ang, więc tak napiszę, a pewnie się domyślisz, gdzie zajrzeć:
      Settings- Language and formatting. I we formatowaniu jest time zone, trzeba wybrać Warszawę (GMT + 01:00) :)

      Usuń
    2. Znalazłam wczoraj :) chyba zaraz po napisaniu tego komentarza haha. Czesto tak mam że ledwie się pozalę że nie umiem to znajduje rozwiązanie - tak jakby na przekór własnym słowom ;)

      Usuń